No i w końcu zawitał do mnie gadżet, na który bardzo długo czekałem – tak długo, że doczekał się odświeżonej wersji. Po cichu liczyłem, że Razer trochę odzyska w moich oczach po ostatniej wpadce Nabu X. Oczywiście, jest ciut lepiej, co nie zmienia faktu, że wciąż mam na co narzekać.
Dane techniczne
Specyfikacja Razer Nabu
Dane podstawowe | |
Producent | Razer |
Model | Nabu |
Ekran | |
Typ | OLED, rozdzielczość 128x16 |
Kluczowe podzespoły | |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz, Powiadomienia, możliwość pobrania aplikacji |
System operacyjny | |
Wersja | Producenta |
Łączność | |
Bluetooth | TAK |
Wyposażenie, design i ergonomia
Jestem entuzjastą firmy Razer. To fakt. Wśród moich akcesoriów komputerowych nie brakuje gadżetów spod znaku węża – z jednych jestem bardziej zadowolony, z innych mniej (to zdecydowanie temat na osobną publikację). Oczywiście, to nie oznacza, że producent może liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową. Wręcz przeciwnie, osądzam obiektywnie, a nawet oczekuję od niego więcej, bo wiem, że potrafi stworzyć produkty z najwyższej półki, jednak branża sportowa rządzi się swymi prawami. Dlatego ponownie jestem trochę rozczarowany…
W zgrabnym opakowaniu (przypominającym kobiecą toaletkę z wysuwaną szufladką) znalazłem: opaskę Razer Nabu, kabelek USB, służący do ładowania, naklejkę (standard dla produktów Razer) oraz instrukcję obsługi.
Razer Nabu to opaska, którą na tle konkurencji (koniecznie zerknijcie na nasze poprzednie testy) wyróżnia… dość sztywna konstrukcja – bransoletki nie można regulować, co nie pozwala mi wystawić pozytywnej oceny za design.
Razer w swej ofercie posiada dwa rozmiary opasek S/M (średnica 6 cm) oraz M/L (średnica 6,6 cm), w moje ręce na nieszczęście wpadł ten drugi, który okazał się zdecydowanie za duży, przez co gadżet w czasie ćwiczeń miotał się na lewo i prawo. Za to wystarczającą rekompensatą okazała się niewielka waga, oscylująca w granicach 30 g (producent nie podaje, ile dokładnie waży urządzenie). Szkoda, że Razer nie zdecydował się uzgodnić ze mną rozmiaru, ale ostatecznie musiałem przełknąć tę gorzką pigułkę i jakoś dobrnąć do mety.
Niestety, jak wspomniałem pasek nie posiada regulacji, co sprawia, że idealne dopasowanie graniczy z cudem (no chyba, że szczęśliwie, ktoś wstrzeli się w jeden z dwóch powyższych rozmiarów oferowanych przez producenta). Bransoletkę można odczepić za pomocą specjalnego klipsu, znajdującego się po boku. Jeśli chodzi o sam materiał opaski, to jest identyczny jak w przypadku Nabu X – przyciąga kurz i szybko się brudzi, przez co wrażenia estetyczne pikują w dół.
Odświeżona wersja opaski Razer Nabu została wyposażona w wyświetlacz 128×16 p single color OLED, który jest widoczny zarówno w pełnym słońcu, jak i podczas pochmurnych dni. Powyżej ekranu znajduje się niewielki przycisk, który umożliwia sterowanie urządzeniem. Ponadto smarband można uaktywnić zdecydowanym ruchem nadgarstka, na słabsze ruchy nie reaguje.
System, parowanie, aplikacje, społeczność
Produkt został stworzony dla społeczności gamingowej, a mimo to nie jest kompatybilny z pecetem czy laptopem. Gadżet współpracuje jedynie z systemami: Android (co najmneij 4.3) i iOS (co najmniej 8). Niestety, użytkownicy Windows Phone muszą obejść się smakiem.
Standardowo, na pierwszy ogień poszła aplikacja: Nabu X Utility, która odpowiada za konfigurację, zmianę ustawień, połączenie oraz przesyłanie powiadomień. W drugiej kolejności musiałem zainstalować: Nabu Fitness, która zbiera informacje o aktywności. Zarówno z samym parowaniem (za pomocą Bluetooth 4.0), jak i instalacją nie miałem większych problemów. Szybko uporałem się z tą układanką.
W moim przypadku obie aplikacje działały dość sprawnie, dlatego nie mogę się do niczego przyczepić. Jeśli chodzi o samą grafikę i rozkład poszczególnych statystyk, to uważam, że Razer powinien wzorować się na Garmin Connect czy Polar Flow. Obecnie, wszelkie dane przedstawiane są w dość prosty sposób, tak więc nie poczułem różnicy.
Jeśli chodzi o społeczność, to Nabu faktycznie stara się integrować ze sobą graczy, ale przez swoją politykę nie dociera do wszystkich potencjalnych użytkowników. Szkoda. Sam tracker jest platformą do interakcji między entuzjastami wirtualnej rozgrywki, tak więc jeśli ktoś czuje potrzebę integracji z innymi użytkownikami ma do tego sposobność.
W akcji
Jak wspomniałem wcześniej, Razer Nabu wyposażono w jeden ergonomiczny przycisk, który umożliwia sterowanie urządzeniem. Wciskając go, z poziomu smartbanda mamy dostęp, do takich informacji jak: aktualny czas, pokonane kroki, przebyty dystans, spalone kalorie oraz czas aktywności (należy wdusić przycisk na ok. 3 sekundy). Z poziomu aplikacji zakres możliwości się rozszerza, możemy chociażby śledzić osobiste cele czy monitorować sen (choć jak wiecie, ta funkcja według mnie wciąż jest bezużyteczna).
Opaska posiada 3-osiowy akcelerometr, który nie zapewnia dokładnych pomiarów – różnicę są widoczne gołym okiem, w szczególności, kiedy porównamy ten model z urządzeniami wyposażonymi w GPS, co pozwoliłem sobie zrobić na potrzeby tego testu. Ojj, aktywni będą kręcić głową z niezadowolenia, to pewne.
Ponadto urządzenie umożliwia odbieranie powiadomień z telefonu, funkcja ta sprawdza się naprawdę dobrze. Na wyświetlaczu pojawiają się, takie informacje jak: przypomnienia, połączenia przychodzące, smsy, maile oraz komunikaty z portali społecznościowych. Powiadomienia poprzedzone są delikatną wibracją. Entuzjaści smartfonów będą zadowoleni.
Zapomnijcie o dokładnej analizie treningu, aktywnym we znaki da się przede wszystkim brak pulsometru. Funkcja GPS również pozostaje póki co w sferze marzeń – smartbandy muszą się z tym faktem pogodzić. Przynajmniej na razie.
Bateria działa ok. 6 dni, co według mnie jest przyzwoitym wynikiem w stosunku do niektórych urządzeń konkurencyjnych producentów. Raz w tygodniu potencjalnemu użytkownikowi przyjdzie ładować urządzenie, co trwa ok. godziny.
Smartband posiada podstawową klasę wodoszczelności IP67, co chroni go przed deszczem, potem czy delikatnymi zachlapaniami – potwierdzam. W sam raz na trening w mniej wymagających warunkach. Zapomnijcie za to o kąpielach w wannie czy basenie.
Podsumowanie i ocena
Razer Nabu to przeciętność w pełnym tego słowa znaczeniu, choć z całą pewnością zarówno design, jak i cena nie dojechały na zawody. Rozumiem, że producent stara się dotrzeć do społeczności gamingowej, jednak czy brak kompatybilności z pecetem czy laptopem temu służy? Według mnie nie. Krótko podsumowując – dla smartfonowców tak, dla aktywnych zdecydowanie nie. Od Razera wymagamy więcej i mamy nadzieję, że producent nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Razer Nabu
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
500 zł i nawet pulsometru nie ma?
Czy nie lepiej kupić prawie 5razy tańszego mi banda 1s.
Tylko w Razer Nabu nie muszę wyjmować telefonu aby sprawdzić ile kroków zrobiłem czy ile kalorii spaliłem. No i gdy przyjdzie mi SMS mogę wygodnie go przeczytać z opaski. Ekran to o wiele lepsze i wygodniejsze rozwiązanie niż diody. Wiem, że wyszła już 2 generacja mi banda ale na niej także nie przeczytam treści sms w porównaniu do Nabu.