Choć smartbandy Polar Loop i Garmin Vivosmart ujrzały światło dzienne już jakiś czas temu, to dopiero teraz znalazły się na naszej maniaKalnej tapecie – niczym dwóch kowbojów w świetle zachodzącego słońca. Na dzikim zachodzie reguły są jasne, w końcu listy gończe od dawna przedstawiają zarówno smartbandowy, jak i smartwatchowy poradnik. Tym razem daliśmy dojść do głosu tylko producentom sprzętu sportowego. A Ci stoczyli zażartą walkę rodem z westernów. O tym, komu kapelusz pierwszy spadł z głowy, przeczytacie w naszym teście.
Dane techniczne
Specyfikacja Polar Loop
Dane podstawowe | |
Producent | Polar |
Model | Loop |
Waga | 38 g |
Ekran | |
Typ | rozdzielczość 5x17 |
Kluczowe podzespoły | |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz, zliczanie spalonych kalorii, monitorowanie snu |
Łączność | |
WiFi | brak |
GPS | brak |
Bluetooth | TAK |
Specyfikacja Garmin Vivosmart
Dane podstawowe | |
Producent | Garmin |
Model | Vivosmart |
Waga | 19 g |
Ekran | |
Typ | OLED, rozdzielczość 128x16 |
Kluczowe podzespoły | |
Obsługa kart pamięci | brak |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz, powiadomienia, alert wibracyjny, sterowanie muzyką, znajdź telefon, zdalne sterowanie kamerą, zliczanie spalonych kalorii, monitorowanie snu, Garmin Connect, automatyczna synchronizacja, historia treningów |
Łączność | |
WiFi | brak |
GPS | brak |
Bluetooth | TAK |
NFC | brak |
Design, ergonomia i wyposażenie
Polar Loop
„Co tym razem?” – powiedział na mój widok rozradowany kurier. „Polar Loop” – odrzekłem z uśmiechem bez chwili zawahania, chwytając kurczowo kolejną przesyłkę. W końcu w ostatnim czasie mam do czynienia z istną kanonadą paczek, która zdaje się nie mieć końca. „Co to za ustrojstwo, to Ci od pralek?” – zapytał, marszcząc czoło. Po chwili stanął w cieniu, który zdawał się dla niego niczym oaza dla wędrowca kroczącego przez piaski pustyni, tym bardziej, że widać było, iż popułudniowy skwar dokuczał mu bardziej niż kiedykolwiek. „Nie, nie – to Ci od pulsometrów” – odrzekłem pewnym głosem, starając się podkreślić jakość producenta. „Łeeeee, kolejne ustrojstwo, pomyśleć, że kiedyś wystarczył zegarek ze stoperem” – nutka sentymentalnej podróży w przeszłość zawisła na chwilę w powietrzu. „Czasy się zmieniły” – bez skrupułów zabiłem przedłużającą się ciszę. „taaaak, taaaak, no właśnie, ale czy na lepsze…?”. Ciężko wzdychając, sięgnął po plik dokumentów, leżących na schodach, pożegnał się, a następnie ruszył pewnym krokiem w stronę samochodu dostawczego, znikając tuż za rogiem.
Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do domu i rozpakować przesyłkę. Moim oczom ukazało się nietypowe pudełeczko, w którym znalazłem zgrabną bransoletkę w kolorze „Smoky black” oraz kabelek USB, umożliwiający ładowanie i sparowanie urządzenia. Ponadto zestaw wyposażono również w instrukcję obsługi, z której ostatecznie zmuszony byłem skorzystać.
Opaska Polar Loop prezentuje się ładnie, wyposażono ją w solidny plastikowy pasek, LEDowy wyświetlacz (85 LED w postaci matrycy 5 x 17), przycisk, służący do obsługi (jest łatwa i intuicyjna) oraz stalowe elementy, nadające jej eleganckiego charakteru.
Pierwsze wrażenie było bardzo dobre, tym bardziej, że ergonomia naprawdę nie pozostawiała wiele do życzenia, ale… po chwili okazało się, że muszę cofnąć się na lekcję techniki, ponieważ producent zaproponował zupełnie niekonwencjonalne rozwiązanie. Nie mamy tutaj standardowego paska z zapięciem, który możemy dopasować w mgnieniu oka, lecz zostajemy skazani na zabawę z nożyczkami i kluczykiem dołączonym do zestawu. Jak to możliwe? O co w ogóle chodzi? Już tłumaczę. O ile rozumiem ideę, której cel jest jasny. O tyle, sposób w jaki producent każe mi dopasować pasek jest dla mnie już dość problematyczny. Ingerowanie w jego strukturę za pomocą nożyczek, to niewątpliwie dość archaiczny sposób, mamy przecież XXI wiek. By zmierzyć swój nadgarstek, musiałem skorzystać z linijki narysowanej na instrukcji. Następnie podciąłem pasek z dwóch stron, tak by smartband leżał idealnie. Do tego jeszcze zabawa z wciskaniem roleczek w zatrzaski, dla mnie koszmar. Chwilę się pomęczyłem, ale efekt końcowy trzeba uznać za zadowalający, bo faktycznie bransoletka zdaje się być dopasowana idealnie. Tylko pytanie: czy tradycyjne zapięcie nie daje podobnych efektów? Oczywiście, że tak, a przy tym nie muszę się cackać, jak w tym wypadku.
Jeśli chodzi o sam wyświetlacz, to mam dwa zastrzeżenia. Pierwsze – na pełnym słońcu widoczność jest przeciętna lub słaba. Drugie – menu jest tylko i wyłącznie w języku angielskim. Oczywiście, dla mnie to nie problem, ale podejrzewam, że część użytkowników może kręcić nosem.
Garmin Vivosmart
Rodzinę smartbandów i zegarków Garmin znamy doskonale z wcześniejszych testów. Na tapecie znalazły się już: Garmin Vivofit 2 oraz Garmin Vivoactive. Jak na ich tle wypada Vivosmart?
Model ten uważany jest za najbardziej zaawansowany smartband z rodziny amerykańskiego producenta. W zestawie standardowo znalazłem bransoletkę oraz kabelek USB wraz ze stacją dokującą, która nie tylko pozwala ładować urządzenie, ale również umożliwia jego skuteczne parowanie. Oczywiście, w pudełeczku nie mogło zabraknąć miejsce na instrukcję obsługi.
Bransoletka (do testów otrzymałem gadżet w kolorze czarnym) prezentuje się ładnie (wyglądem przypomina Sony Smartband SWR10), tak więc jeśli chodzi o design, nie można jej nic zarzucić, a nawet należy pochwalić. Zarówno podczas aktywności fizycznej, jak i poza treningami nie odczuwa się obecności smartbanda na nadgarstku, czego z całą pewnością winne są jego niewielkie rozmiary. Co więcej, ergonomiczny pasek (ufff, na szczęście nie trzeba go ucinać) pewnie trzyma się ręki, dbając o komfort podczas użytkownia. Opaska vívosmart jest dostępna w 2 rozmiarach: S (127–172 mm) i L (155–221 mm) oraz w wielu kolorach, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie.
Podświetlany wyświetlacz dotykowy OLED 128 x 16 pikseli również spełnia swoją rolę. Jego obsługa jest prosta i intuicyjna. Minus? Podobnie jak w przypadku Polar Loop, korzystanie z urządzenia w pełnym słońcu nie należy do najprzyjemniejszych.
System, parowanie, aplikacje, społeczność
Polar Loop
Polar Loop to urządzenie, które dociera do szerokiego grona użytkowników, a to jak wiecie jest niezwykle istotne. Gadżet jest kompatybilny z urządzeniami z systemem Android (Samsung Galaxy S4, Samsung Galaxy S3, Samsung Galaxy Note 2, Samsung Galaxy Note 3, LG Nexus 5). Dla poprawnej pracy urządzenia powinny być wyposażone w wersję Android 4.3 lub wyższą. Aplikacja jest również kompatybilna z urządzeniami z systemem iOS, obsługującymi technologię Bluetooth Smart, począwszy od urządzenia iPhone 4S i serii iPhone 5 oraz iPod touch (5 lub nowszej generacji) z systemem operacyjnym iOS 7 lub nowszym. Ponadto ze sprzętu możemy korzystać na PC czy laptopie (kompatybilność z Windows XP, Windows 7, Windows 8 i nowszymi). Co więcej, działa również na Mac OS X (wersje 10.6, OS X 10.7, OS X 10.8 i nowsze). W konsekwencji, każdy potencjalny użytkownik bez problemu znajdzie dla siebie odpowiednie rozwiązanie.
Do parowania i poprawnego działania niezbędny okaże się program Polar FlowSync oraz platforma społecznościowa Polar Flow. Wystarczy podłączyć urządzenie do laptopa, ściągnąć program, wprowadzić podstawowe dane, takie jak: wiek, płeć, wzrost, waga oraz częstotliwość dziennej aktywności (procedura wygląda niemal identycznie, jak w przypadku urządzeń firmy Garmin), by program wyliczył nam dzienne cele i dostarczył jeszcze dokładniejszych pomiarów. Ponadto istnieje możliwość korzystania z aplikacji MyFitnessPal, która kontroluje spożycie i spalanie kalorii.
Co istotne, zarówno sama aplikacja, jaki i platforma społecznościowa posiadają bardzo czytelny, a zarazem intuicyjny interfejs, dzięki czemu podczas korzystania użytkownik poczuje się jak dziecko prowadzone przez babcię do przedszkola. Nic dodać, nic ująć.
Garmin Vivosmart
Firma Garmin standardowo do naszej dyspozycji oddaje aplikację Connect na Androida i iOS, a także wersję oprogramowania na PC lub laptopa. W konsekwencji każdy znajdzie dla siebie dogodne rozwiązanie, ale to już wiecie. Sama synchronizacja danych zarówno ze smartfonem (przez Bluetooth), jak i z PC czy laptopem (za pośrednictwem stacji dokującej USB i programu Garmin Express) odbywa się szybko i bezproblemowo.
Na wstępie uzupełniamy podstawowe dane (m.in. płeć, wiek, wagę i wzrost), dzięki którym program wyznacza potencjalny cel (może się zmieniać w zależności od tego, jak dużą aktywnością wykaże się użytkownik podczas korzystania z urządzenia).
W momencie, kiedy zapragnie się przesłać dane (przynajmniej raz dziennie), należy ponownie skorzystać z Garmin Express, który następnie połączy użytkownika z platformą Garmin Connect. To właśnie ona daje nam dostęp do wszelkich informacji o aktywności oraz pozwala integrować się ze społecznością. Możemy rywalizować zarówno ze znajomymi, jaki i innymi użytkownikami, biorąc udział w różnych ciekawych wyzwaniach.
Z pewnością sporą zaletą jest fakt, że nie czytając instrukcji, operowanie i przenikanie w głębsze warstwy programu jest bezproblemowe. W dodatku czytelny i przejrzysty interfejs poprawia komfort użytkowania, a także pomaga w analizowaniu wszelkich treningowych statystyk, które znajdziemy na platformie społecznościowej.
W akcji
Polar Loop
A jak Polar Loop spisuje się w praktyce? Jak zawsze, zacznę od tego, co najistotniejsze, a więc funkcji dla aktywnych. Urządzenie monitoruje pokonane kroki, spalone kalorie, sen, a nawet puls (pod warunkiem, że użytkownik zaopatrzy się w pas telemetryczny – Polar H6 lub Polar H7). Ponadto smartband wyświetla godzinę i podsumowanie aktywności.
Do testów otrzymałem jedynie opaskę, tak więc nie jestem w stanie rzetelnie ocenić pomiaru tętna. Jeśli chodzi o monitorowanie kroków, to tutaj też daleki jestem od krytykowania firmy Polar (choć uważam, że na opasce powinien być wyświetlan również pokonany dystans), jednak muszę zwrócić uwagę, że nie zawsze pomiar był tak dokładny, jakbym tego oczekiwał. Na 10 kilometrowej trasie zdarzało się, że urządzenie gubiło kroki, stąd wyniki poszczególnych treningów różniły się od siebie, ale nie była to aż tak druzgocąca przepaść. Natomiast w sieci znalazłem informację, że gadżet o dziwo nie nadaje się dla młodych matek. Dlaczego? Użytkowniczki narzekają, że podczas spacerów z dzieckiem opaska praktycznie nie mierzy aktywności. No chyba, że świeżo upieczona mama popycha wózek jedną ręką…
Jeśli chodzi o spanie, to urządzenie serwuje dane z podziałem na sen głęboki i płytki. Biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek wibracji lub dźwięku do powiadomień oraz fakt, że nierzadko podczas snu uaktywnia się znacznik bezczynności – stwierdzam, że monitor tej wartośći wciąż pozostaje jedynie fikcją, albo bajerem, który cierpliwie oczekuje na punkt zwrotny. Póki co, mam wrażenie, że potencjał tej funkcji nie jest w pełni wykorzystywany.
Co istotne, producent chwali się wodoodpornością na poziomie do 20 metrów, co oznacza, że sprzęt poradzi sobie z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, a także pozwoli zabrać się na basen. Przynajmniej w teorii… Niestety, w praktyce wygląda to tak, że podczas pływania urządzenie wariuje, ponieważ woda naciska na przycisk, a tym samym powoduje, że wyświetlacz obraca wszystkimi opcjami niczym kołem fortuny.
Niestety, urządzenie nie posiada GPS, a co gorsza (dla maniaKów GSM) nie oferuje powiadomień z telefonów, czym z pewnością oddali od siebie entuzjastów smartfonowych bajerów.
Na koniec jeszcze parę słów o ładowaniu i wytrzymałości baterii. Gadżet można naładować na maksa w przeciągu 90 minut. Z początku urządzenie powinno pracować od 4 do 5 dni – przynajmniej tak było w moim przypadku. Co istotne, dotarłem również do informacji, że po roku użytkowania Polar Loop może pracować jedynie… około dnia, tak więc osobiście poczułem się zaniepokojony, ale podchodzę do tych informacji z drobnym dystansem. Poczekam na komentarze większej liczby obecnych użytkowników.
Garmin Vivosmart
Od razu przechodzimy do rzeczy. Urządzenie monitoruje kroki, przebyty dystans, spalone kalorie, godzinę, puls (opcjonalnie), sen oraz mniej znaczące parametry. Ponadto przypomina o ruchu i dostosowuje spersonalizowane cele w oparciu o podstawowe informacje oraz aktywność. Co istotne, użytkownik może korzystać również z funkcji powiadomień z telefonu, co z pewnością dla wielu osób nie pozostanie bez znaczenia.
Jeśli chodzi o same pomiary podczas treningu, to nie mam większych zastrzeżeń. Oczywiście, urządzenia pozbawione funkcji GPS nigdy nie będą tak dokładne, jakbyśmy tego oczekiwali. W wypadku Vivosmart można narzekać jedynie na fakt, że gadżet liczy kroki również podczas… jazdy samochodem, co wydaje się być jego największą bolączką. A sam nie ukrywałem zdziwienia, tym bardziej, że w Vivofit 2 nie miałem takiego problemu. Podobnie jak w przypadku Polar Loop, opaska Garmin Vivosmart jest kompatybilna z pasem telemetrycznym, w tym wypadku mogę założyć, że wszystko działa jak należy (ponieważ w przeszłości miałem okazję z niego korzystać).
Co istotne, urządzenie dostarcza wszelkie powiadomienia z telefonu – SMS, e-mail, połączenia przychodzące (za pomocą delikatnej wibracji, która na dłuższą metę dla niektórych może wydawać się męcząca), ale również umożliwia sterowanie muzyką, a nawet pozwala zlokalizować smartfon, gdy ten gdzieś się zawieruszy. Korzystanie z funkcji jest bezproblemowe, tak więc entuzjaści smartfonowych bajerów będą zadowoleni.
Monitor snu, który informuje mnie, w jakim powinienem być nastroju po przespanej nocy jest dla mnie bezużyteczny. W końcu nijak ma się to do zdrowia. Określenie mojego samopoczucia na podstawie liczby przespanych godzin, to trochę jak wróżenie z fusów, więc za tę funkcję serdecznie podziękuję po raz kolejny. Tak wiem, powtarzam się.
Garmin Vívosmart posiada klasę wodoodporności do 50 metrów, mimo to w basenie dzieje się z nim dokładnie to samo, co z Polar Loop, przez co korzystanie z tego urządzenia podczas pływania przypomina walkę z wiatrakami. Oczywiście, zdecydowanie lepiej sprzęt radzi sobie z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
Jeśli chodzi o baterię, to czas pracy na jednym ładowaniu wynosi ok. 5 dni, co wydaje się naprawdę przyzwoitym wynikiem w porównaniu do ostatnio testowanej przeze mnie opaski Samsung Gear Fit. Przez cały tydzień mogłem spokojnie trenować, nie przejmując się stanem baterii – nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie to bardzo istotne.
Podumowanie i ocena
Zarówno Garmin Vivosmart, jak i Polar Loop to urządzenia, które przypadną do gustu przede wszystkim osobom aktywnym. Przewagą pierwszego z wyżej wymienionych jest fakt, że poza tradycyjnymi funkcjami oferuje powiadomienia z telefonu oraz inne użyteczne bajery, które bez wątpienia docenią miłośnicy smartfonów. Oczywiście, należy zwrócić uwagę, że taki dodatek wpływa znacząco na samą cenę. Poza tym pod względem pozostałych funkcji oba urządzenia są do siebie bliźniaczo podobne. Jedno jest pewne: obie firmy w najbliższym czasie będą poszukiwały innowacji, które wzniosą segment smartbandów na jeszcze wyższy poziom technologiczny.
ZALETY
|
WADY
|
ZALETY
|
WADY
|
Tak sobie porównywałem te smartbandy do mojego mibanda za 50zł i widać, że w mibandzie wszystkie funkcje działają prawidłowo, w tym monitor snu, powiadomienia, wibracje, licznik kroków, czas pracy na baterii. I dziwne jest, że te rzeczy nie działają tak dobrze w urządzeniach 6x lub 10x droższych. Minusem mi banda jest brak wyświetlania godziny.
Dzięki za czujność, umknęło mi – teraz jest poprawnie 😉
To jak w końcu jest bo nie rozumiem. W zaletach jest napisze – powiadomienia z telefonu a w wadach – brak powiadomień z telefonu. Jak to rozumieć bo nie kumam.